Co właściwie robi mama w Dzień Matki?
A może trochę inne pytanie… Co robi mama godzinę po północy 26 maja, kiedy wszyscy domownicy już śpią? No cóż… Kończy poprzedni dzień. Dlaczego tak późno? Odpowiedzi jest mnóstwo.
Zawsze jest jakieś pranie do wyjęcia i wysuszenia. Zawsze można pozbierać zabawki albo włożyć naczynia do zmywarki. Zawsze można czegoś poszukać w necie, sprawdzić, czy wkładka antypotowa do fotelika to ściema, czy nie, która jest najlepsza, zrobić jakieś zakupy. Ubranka zrobiły się za małe, zrobiło się za ciepło/zimno i trzeba wymienić garderobę Mlecznemu Potworowi. Buty ciasne, zabawki już nie adekwatne do etapu rozwojowego. No, ale trzeba gdzieś te za małe rzeczy schować…
Może ugotujemy jutro w końcu jakieś danie BLW i dziecko zje je z apetytem, a nie będzie rzucać po całej kuchni, bo już za dużo leży na tacce? Ale trzeba znaleźć coś, na co mamy składniki i jeszcze, żeby się szybko robiło i to najlepiej samo…
A może zamówię sobie bieliznę, bo zaraz będę miała gacie z wywietrznikami, a przecież jestem nadal kobietą i przydałoby się przyzwoicie wyglądać…
Niedługo będą znajomi z dzieckiem i wypadałoby coś kupić, ale na miejscu nie ma za bardzo gdzie… I co będzie odpowiednie? Paczkę musimy nadać, ale nie przez Vinted, tylko kurierem i trzeba ją zawieźć. Czy żelazo, które pije Maleństwo działa i jak my te wyniki znowu zrobimy… znowu będzie płacz.
Taka mała codzienna gonitwa myśli, która niekoniecznie ma miejsce tylko wieczorem. I obejmuje jeszcze więcej zagadnień, w zależności od czasu i sytuacji. Która włącza się, kiedy nie trzeba czegoś ogarnąć, kiedy się nie śpi, kiedy ma się wolne kilka minut. Albo i nie. Albo podczas spaceru z dzieckiem, mieszania w garnku, karmienia piersią.
Między innymi TO ROBI MAMA. I to nie tylko w Dzień Matki.
Albo siedzi i tworzy swój pierwszy wpis na bloga, bo postanowiła zrobić to dla siebie. 🙂
