Nie od dzisiaj wiadomo, że, kiedy jeździmy z dziećmi samochodem, to powinniśmy przewozić je w specjalnie dedykowanym do tego celu foteliku samochodowym. Ustawa ta została oczywiście podyktowana nie chęcią wlepiania kolejnych mandatów za ich brak, ale tylko i wyłącznie względami bezpieczeństwa małych pasażerów. Niemniej jednak zauważam, że wielu rodziców zaopatruje się w foteliki potocznie zwane między mamami „antymandatami”. Może jest to wina za małej świadomości rodziców w tych kwestiach. Wśród blogerów powstała inicjatywa akcji # kochamzapinam, która ma zwrócić uwagę na prawidłowe przewożenie dzieci w fotelikach i uświadomienie jak największej ilości osób. Również ja postanowiłam do niej dołączyć, bo widzę że kilku rodziców z mojego otoczenia nie zdaje sobie sprawy jak bagatelizowanie kwestii odpowiedniego fotelika i prawidłowego zapinania pasów może nieść za sobą konsekwencje.
Czym wg mnie są wspomniane „antymandaty” – są to (jak sama nazwa wskazuje) foteliki kupione głównie po to, aby uniknąć ewentualnego mandatu w razie zatrzymania. Są kupowane najczęściej bezmyślnie, bez wcześniejszych orientacji rodziców sugerujących się głównie ceną i ewentualnie wygodą dziecka, a wzgędy bezpieczeństwa są odsuwane na dalszy plan, a nawet czasem w ogóle nie są brane pod uwagę.
No sorry…, nie chce zabrzmieć jakoś snobistycznie, ale ciężko mi uwierzyć, że fotelik za 200-300 zł może zagwarantować bezpieczeństwo dziecka na drodze. Jedyne co może zagwarantować, to bezpieczeństwo portfela rodziców, które jest chyba nic nie warte w porównaniu do bezpieczeństwa naszego malucha.
Z przykrością jednak stwierdzam, że nie zawsze rodzice mają dostęp do fachowej obsługi czy doradców w danym mieście. Na naszym lokalnym forum dla mam dowiedziałam się, że w jednym z popularnych u nas sklepów z fotelikami pan poleca mamom fotelik XYZ dlatego, że jest tani i ładnie wygląda. Sama zadzwoniłam do tego sklepu z zapytaniem czy mają jakiś fotelik z „mojej listy”, ale niestety się rozczarowałam, bo okazało się, że sklep jest pełen głównie antymandatów.
Jeśli mamy taką sytuacje, to skąd rodzice mają się dowiedzieć o dobrych fotelikach.
No, ja się akurat z choinki nie urwałam i mam w domu internet. Wystarczy troszkę czasu i chęci. Nie jest trudno znaleźć artykuł na temat bezpiecznych fotelików, a youtube jest pełen testów zderzeniowych. Sama kilka tygodni interesowałam się tematem. Już kupując pierwszy fotelik zwracałam uwagę na crash testy i ilość punktów ADAC dot. bezpieczeństwa. Kupując następny fotelik tygodniami wertowałam strony, ponieważ chciałam kupić jak najbezpieczniejszy fotelik, możliwy do kupienia lokalnie i aby ten wydatek mógł udźwignąć nasz portfel i choć ciężko było zawrzeć naraz te wszystkie kwestie, to się jakoś udało.
Nie jestem wykwalifikowanym specem od fotelików, ale mogę zasugerować na co zwracać uwagę, abyśmy czuli, że nasze dziecko jeżdżąc z nami jest bezpieczne:
- Ilość gwiazdek w testach ADAC. Oczywiście w kategorii dotyczącej kwestii bezpieczeństwa i chyba jest jasne, że im więcej tym lepiej. Testy wykonywane są osobno dla każdego modelu. Nie warto sugerować się tym, że jeśli jakiś model z danej firmy wypadł dobrze, to inny też taki będzie, ponieważ w nawet w popularnych firmach zdarzają się słabiej oceniane foteliki.
- Mocowanie. Jeśli w naszym samochodzie mamy tzw. isofixy, to lepiej zainwestować fotelik montowany właśnie w takim systemie. Pomaga to wyeliminować praktycznie do zera możliwość niewłaściwego montażu instalacji fotelika w samochodzie.
- Przed zakupem najlepiej przymierzyć fotelik do samochodu.
- Tyłem bezpieczniej, co widać na filmiku >tutaj<
Pierwszy fotelik, czyli taki do przewożenia niemowlaka montowany jest tyłem do kierunku jazdy, ale jeśli nasze zasoby finansowe na to pozwalają, to kupując następny fotelik też warto zainwestować właśnie w taki tyłem do kierunku jazdy. Od razu nie zgodzę się tutaj z argumentami, że dziecko będzie płakać, bo woli przodem, bo więcej widzi itd., A ja się pytam: skąd dziecko może wiedzieć jak mu się jedzie przodem, skoro nigdy tak nie jechało, no i z moich obserwacji to właśnie jadąc tyłem dziecko widzi więcej, bo ma przed sobą gołą tylną szybę, a nie fotel z przodu. Jeśli natomiast rodzic chce mieć lepszy widok na malucha bez odwracania się w czasie jazdy, to wystarczy zainwestować w lusterko, które montujemy na zagłówku przed fotelikiem. - Im mniejszy przedział wagowy tym lepiej.
- Odpowiednie napięcie pasów podczas zapinania naszego dziecka. O tym mówi wspomniana wyżej akcja # kochamzapinam, bo nawet jeśli mamy najdroższy i teoretycznie najbezpieczniejszy fotelik, a zapinamy w nim dziecko nieprawidłowo, to nie spełnia on swojej funkcji. W zimie oczywiście przed zapięciem dziecka należy zdjąć mu kurtkę. Również my rodzice nie powinniśmy zakładać pasów na wierzch kurtki, a więcej o tym możemy przeczytać tutaj i tutaj
A co jeśli kierując się powyższymi punktami znajdziemy fotelik nie na naszą kieszeń? Antoonovka zasugerowała pewne rozwiązania czyt. tutaj . Ja jeszcze dopowiem, że na weekendzie widzę pełne galerie ludzi i wystarczy pomyśleć ile pieniędzy się nieraz przepuszcza na tzw.pierdoły, a mogłoby się odłożyć np. właśnie na dobry fotelik.
Ktoś powie: trzeba jeździć bezpiecznie. Ale przecież nie mamy wpływu na innych i co z tego, że my zawsze stosujemy się do kodeksu drogowego, skoro choć statystyki maleją, to i tak po ulicach jeździ jeszcze wielu piratów drogowych. (klik).
Zadbajmy o bezpieczeństwo naszych dzieci, a udostępniając ten post dajecie szansę Waszym znajomym zapoznania się z tematem bezpiecznego przewożenia dzieci.
Polecam również stronę akcji # kochamzapinam, gdzie możecie znaleźć wiele przydatnych linków do specjalistycznych stron na temat fotelików samochodowch:
2,389 total views, 1 views today